sobota, 21 października 2017

Prządkowe cele i owca Polypay

Ostatnio przysiadłam i zaczęłam się zastanawiać jakie mam cele w przędzeniu, co chcę zrobić, co chcę osiągnąć, co nowego odkryć, poznać i nauczyć się.

Doszłam do następujących wniosków:

  • fascynują mnie różne rasy owiec, ich historia, charakterystyka i oczywiście właściwości wełny
  • mam sporo technik przędzenia do wypróbowania i sprawdzenia jak zachowują się w dzianinie
  • kolor, kolor i jeszcze raz kolor czyli eksperymenty co jak łączyć i jak się zachowa warkocz, rolag czy batt przędziony różnymi sposobami (niby cały czas to robię, ale ciągle mi mało)
  • prowadzenie ewidencji, zapisków, kart kontrolnych
  • praca nad równą, powtarzalną włóczką
  • wyniesienie swoich umiejętności kręcenia wrzecionem na wyższy poziom

To ostatnie akurat trudne nie będzie bo na razie mnie moje wrzecionowe nitki nie zachwycają ;)

Jak widać sporo jest do zrobienia i bardzo mnie to cieszy. Boję się momentu, w którym stwierdzę, że wszystkiego już spróbowałam, ale to chyba niemożliwe i uczyć się będę do końca życia :D

To do dzieła. Ostatnio starałam się dość subiektywnie opisać polską owcę Czarnogłówkę, dziś podejmę się charakterystyki amerykańskiej owcy Polypay.

Owca Polypay to rasa wytworzona przez człowieka w latach 70' w stacjach eksperymentalnych w Stanach Zjednoczonych. Równocześnie pracowano nad rasą w Nicholas Farms w Kalifornii oraz w Dubois w Idaho.
Rasa powstała w wyniku krzyżowania owiec ras Finnish (fińska), Rambouillet, Targhee i Dorset.
Celem było wytworzenie wszechstronnie użytkowej rasy zarówno mlecznej, mięsnej i o dobrej gatunkowo wełnie. Nazwa pochodzi od „poly” czyli wiele i „pay”czyli „płacić” co miało oznaczać profity jakie hodowcy zyskają dzięki tej rasie.
Badania ciągle trwają ponieważ jest to stosunkowo młoda rasa i ciągle doskonalona.
 
Jeśli chodzi o masę zwierząt to:

Samce ważą od 86kg -113kg
Samice 63kg-81kg

i wyglądają tak:
Zdjęcie pochodzi z internetowych zasobów www.raisingsheep.net
 
Z dorosłej samicy otrzymuje się rocznie 3,2-4,5kg runa.

Grubość włosa wynosi przeciętnie 24-31 mikronów, a długość pojedynczego pasemka od 7,5-12,7cm.

To teraz część praktyczno subiektywna. Zmierzyłam długość pasemka i wyszło mi ok. 13cm, więc jak dla mnie super długość do przędzenia.


Tak wyglądała moja próbka w postaci kawałka fabrycznie przetworzonej taśmy:


W dotyku przypomina mi nieco czarnogłówkę, czuć też wpływ krwi rasy Dorset, więc raczej nie jest to super mięciusia wełna na rzeczy blisko ciała. Wełna jest biała i w mojej próbce jest niewielka ilość materii organicznej i nieco nepków czyli farfocli z delikatnych, zbitych krótszych włosków. To akurat wina gręplarni. Myślę, że czesząc runo ręcznie spokojnie można by je wyeliminować, zwłaszcza czesząc na grzebieniach.
Niestety moja próbka nie pachnie owcą, ale śmierdzi jakimś środkiem chemicznym. Akurat mnie to przeszkadza i na pewno nie umila pracy.

Co do samej pracy:
Przędło się dobrze, „nepki” eliminowałam ręcznie, przędłam i dwoiłam na wrzecionie zrobionym przez męża (drop spindle o wadze 30gramów).
 

Gotowa przędza dwunitkowa osobiście mi się podoba, jest dość puszysta, ma pewną sprężystość, ale jest dość szorstka. 

Myślę, że dla mniej wrażliwych spokojnie można z niej zrobić czapkę, mitenki czy sweterek, a także koc czy ponczo.

A tak wygląda próbka zwykłego dżerseju na drutach 3mm:


Ciekawa jestem czy ktoś w Polsce przędzie wełnę z owieczek Polypay. Chętnie bym poznała opinie innych prządek na temat tego runa. Pozdrawiam moich drogich i cichych czytelników i życzę udanego weekendu!

2 komentarze:

  1. Z takiej owcy to super nici, a z takiej nici to mega sweter. A i nici welnabawelna są także wykonywane z najwyższej jakości "produktów" :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze myślałem, że z takiej ilośc wełny wyjdzie większa ilość włóczki :D

    OdpowiedzUsuń