poniedziałek, 30 maja 2016

Na początku...

...była włóczka....
....a dokładniej stary, brzydki, zielony akryl, gdzieś w głębokim PRL-u, kiedy po raz pierwszy złapałam za druty. Ambitnie postanowiłam zrobić sobie szalik, więc poprosiłam mamę o naukę. Narzuciła mi oczka, pokazała jak się robi oczka prawe i zostawiła w spokoju.
Zrobiłam szalik, krzywy, miejscami węższy, miejscami szerszy. Zgubiłam chyba połowę oczek, a po wszystkim stwierdziłam, że moje dzieło jest okropne, sprułam go i cisnęłam drutami w kąt.
Lata mijały, urodził się mój wspaniały syn, kolejne lata mijały i kiedy oczekiwałam na przyjście na świat córeczki, chwyciłam za szydełko. Tak powstał szereg dziecięcych robótek.
Chwilę później przeprosiłam się z drutami i rozpoczęłam od nowa naukę i odkrywanie robótkowego świata.
Przecież ręcznie wykonane przedmioty są jedyne i niepowtarzalne. Przecież kolczyki, które robiłam podczas studiów rozchodziły się jak świeże bułeczki, a ubrania samodzielnie wykonane to zupełnie inna jakość niż te sieciówkowe. Przecież to takie oczywiste!
Zapraszam czytelników tego bloga do wspólnej podróży po świecie "hendmejdu", do dzielenia się doświadczeniami i komentowania, a przede wszystkim do mile spędzonych chwil.


Komplecik szydełkowy z włóczki Nako Baby